wszyscy mówiliby po angielsku - jeszcze bym ścierpiał na ekranie. Lecz Hongkong w którym wszyscy miejscowi mówią po niemiecku - jest raczej niestrawny.
Racja, niezły absurd.
Ale, ale... Z drugiej strony niedawno oglądałem film "Azyl" o państwie Żabińskich (nota bene nie wiem czy nie Zabyinskych ;) i to byli ludzie (niby Polacy) mieszkający i prowadzący przed jak i w czasie okupacji niemieckiej warszawskie zoo i oni ładnie mówili murzyńsko-mongolską angielszczyzną o nie znanym bliżej akcencie, więc . . . chyba wszystko jest możliwe.